Forum Wszystko o Tibii
Tibia Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przeklęta Zbroja

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Tibii Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onori




Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:13, 03 Lip 2006    Temat postu: Przeklęta Zbroja

Z dedykacją dla Marcina "Stizeja" Zarkowskiego zm. 7 maja 2005 r.

Rozdział I

Ich twarze oświetlała tylko kula światła stworzona przez Adamari, pokonywali wątłe i ciemne korytarze jaskini samego wielkiego Ertena chodź spędzili tu już kilka dni nie odnaleźli niczego ciekawego żadnej cennej rzeczy którą można było by sprzedać.

- Zayl , czy jest sens krążyć po komnatach ? jak i tak nie znaleźliśmy tu nic interesującego oprócz kilku prymitywnych płapek - krzyknoł Tusar
Zayl milczał przez chwile i wypowiadał rózne słowa kierując je w strone sztyletu który trzymał w ręce.... najwyraźniej mu nie wychodziło bo co chwile powtarzał słowa "sertix merfis".
- Ja wiem że wkońcu tu coś odnajdziemy... - odpowiedział końcy Zayl.
- Właśnie tam - dodał , wskazując palcem na komnatę która znajdowała się przed nimi.
Na twarzach wszystkich pojawił się uśmiech i szybkim krokiem wkroczyli do komnaty ich oczą ukazała się zbroja która była cała we krwi.
Rin podszedł pod zbroję i powoli zaczoł wyciągać dłoń w jej stronę aby jej dotknąć
- Nie ! Ta zbroja może być przeklęta - krzyknoł Tusar
- Saverti Mertus Ksus - powiedział Tusar, wskazując na zbroję Hmmm.... zbroja nie jest przeklęta
Ein swoja dłonia dotknoł zbroje a jego ciało ogarneła dziwna siła , która obiawiła się w jego dziwnym zachowaniu. Z wyciągniętym sztyletym rzucił się w stronę Vertima lecz ten zdążył uskoczyć.
- Rin ! - krzyknoł Sorin
- On jest pod .... - przerwał Zayl gdyż usłyszał dziny hałas który przypominał mu się z młodych lat kiedy grupa szkieletów zaatakowała jego miasto niszcząc i paląc wszystko co napotkali na drodze , sam młody jeszcze wtedy Zayl schował się pod stołem i zaczoł się modlić o to aby nie został zabity jak jego rodzice. Zayl po tej tragicznej hustori wstąpił do zakonu dla magów z którego później uciekł aby oddać się ciemnej magi dorastał wśród wielkich mistrzów magi którym nie dorównywał w niczym. Zayl był dość wysokim elfem , chodź nie był stary znał się na magi twarz Zayla skrywa ogromną tajemnicę zawsze zakrywa ją ciemny kaptur.
- Szkielet ! - krzyknoł Thorin
Zayl zaczoł wymawiać słowa magi a do niego dołaczył Tusar i Sorin.
-Terxui.... - Zayl poczuł ból przeszywający jego plecy poczym upadł na kolana, odwrócił swój zwrok w strone z której został zaatakowany
- Rin ! - wykrztusił z siebie a po jego twarzy zaczeła spływać krew
Zayl upadł na ziemie chodź nie chciał zamykać powiek one stawiały opór i stawały się coraz cięższe , zwrokiem zobaczył jak nieliczne szkielety przechodzą przez ściane ognia stworzoną przez Sorin i Tusar a Thorin zabijał reszte swoim ostrym ostrzem topora, Zayla ogarneła ciemność tak głęboka że żadne światło nie przedarło by sie przez nią.

Rozdział II

Zayl otworzył oczy i z ogromnym bólem głowy zaczoł się podnosić , spojrzał na swych towarzyszy którzy stali nad nim
- Nie wstawaj - powiedziała do niego swoim cichym głosem Adamari
Zayl posłuchał jej słów zawsze chciał słuchać jej pięknego głosu , Zayl już za lat młodości znał się z Adamari wiele razy wychodził z domu i szedł pare kilometrów na wschód do wioski zwanej Tarwitis a nagrodą był jej piękny uśmiech , poźniej Zayl coraz częściej odwiedzał Adamari i coraz bardziej ją lubił to ona go pocieszała gdy ojciec wracał pijany z karczmy i bił go pasem to z nią spędzał najwięcej chwil. Pewnego razu przysięgli sobie że gdy jednemu z nich będzie smutno aby przyszedł na góre śmierci , każdego razu kiedy Zayl przychodził tam czekała na niego z miłym uśmiechem Adamari. Nekromanta nie widział w niej tylko piękny uśmiech ale widział w niej w całej okazałości piękno Adamari była niewysoką elfką o zielonych oczach i czarnych włosach ale on w niej widział anioła i za niego nieraz walczył... nagle poczuł ból , jego rana dopiero teraz dała o sobie znać
- Boli ? - zapytała Adamari i dotkneła jego rany
- Nie... ter..az już... nie - odpowiedział Zayl i lekko się uśmiechnoł , A... gdz...ie Rin - dodał po chwili
- Uciekł , ale jak to nie wiem cały czas pilnowałem wejścia - odpowiedział Thorin
- Musimy go odnaleźć ale najpierw musisz wyzdrowieć - powiedział Sorin
Zayl mimo zakazu Adamari zaczoł powoli wstawać po krótkim czasie stał o własnych siłach na nogach
- Ja..... mo...ge... isc - powiedział
Wolnym krokiem ruszyli w strone wyjścia z tej okropnej jaskini...

***

...Kiedy wkońcu znaleźli się na powierzchni rozpalili ognisko , ogień który przebijał się przez mrok lasu w którym się znajdowali oświetlał twarze śmiałków.
- C...o s...ię st...ał..o kie...dy zem...dla...lem - zapytał powoli Zayl
- Kiedy już pokonaliśmy te szkielety Rin zakładał zbroje w pewnej chwili jasny promień który wydobywał się z komnaty oślipił nas , kiedy on znikł Rina już nie było - rzekł Sorin
- Może on nie żyje ? - zapytała Adamari wciąż obejmując ramieniem rannego Zayla
- Wszystko jest możliwe , ale dlaczego zaatakował nas ? - zapytał sorin
- On b...ył p..od dz...ia...ła...niem te..j zbr..oj - powiedział Zayl
- Właśnie , kiedy jej dotknoł zaatakował Zayla ale gdzie on teraz jest ? - rzekł Tusar
Ich rozmowe przerwał ogrmny wiatr który zerwał się z północy po chwili ogień zgasł a mrok lasu był tak wielki że nie widzieli siebie nad wzajajem , Adamari chwyciła mocniej Zayla
- Nie puszecze cię - szpneła Zaylowi do ucha
Zayl uśmiechnoł się do Adamari , która i tak nie mogła zobaczyć jego uśmiechu.
Bądźcie przeklęci ! naruszyliście moje miejsce spoczynku ! me skarby ! przeklinam was ! i oszczegam każdy z was będzie umierał w ogromnym cierpieniu ! naruszyliście własność wielkiego nekromanty Ertina ! więc ja jako jeden i jedyny Ertin przeklinam was !
- To głos Rina ! - krzyknoł Thorin

Rozdział III ( ten już kompletnie nie wyszedł)

Kiedy dotarli do miasta które było oddalone tylko o kilka metrów od lasu odrazu wykupili pokój przy tym zamawiając jedzenie i piwo. Pokój nie był wielka a lampka stojąca na stoliku oświetlała tylko nieliczną część pokoju w pokoju znajdował się stolik i kilka łóżek, w pomieszczeniu unosił się dziwny zapach którego nikt z nich nie mógł dokładnie sprecyzować. Zayl odrazu położył się do łóżka lecz nie miał zamiaru spać do jego łózka podszedł Thorin a za nim staneła Adamari
- Jak tam rana? - zapytał Thorin
- Nie jes...t źle - odpowiedział Zayl już po jego wymowie która znacznie się poprawiła było widać że jego rana już nie jest taka straszna
- Mogę się położyć obok ciebie ? - zapytala Adamari
- Oczywi...ście - odpowiedział Zayl
- To ja was zostawie samych - Thorin lekko się uśmiechnął do Zayla i odszedł do stolika gdzie siedział Sorin i Tusar przy złocistym piwie.
- Jak tam tęskn...iłaś zamna ? jak mnie nie było na tym świ...ecie - zapytał się Zayl z lekkim usmiechem
- Ah, nawet nie wiesz jak bardzo.... tęskniłam, płakałam i modliłam się żebyć nie umierał Ty mój bohaterze - Adamari lekko przytuliła się do Zayla i pocałowała go w polczek
- Ej! my tu jesteśmy bez żadnych romantycznych scen mi tu - powiedział Sorin
- Zawsze możecie wyjść - odrzekł Zayl
- Adamari może ich wyprosimy co ? zosta...niemy sami będzie tak romant...ycz..nie - powiedział Zayl z lekkim uśmiechem
- Ty lepiej idź spać a nie myśl mi tu - odpowiedziała Adamari
Adamari podeszła do lampki stojącej na stole i zgasiła ją a Sorin , Thorin i Tusar udali się do swoich łożek. Zayl jeszcze długo myślał o wielu sprawach zanim zaczynał coraz bardziej odczuwać zmęczenie najwięcej myślał o swojej młodości o ojcu przez którego nieraz płakał po kątach w swoim pokoju który nie raz wracał bez pieniędzi i pijany do domu który wyciągnął w jego srone miecz i zranił go w ręke, ale myślał też o jego śmierci jego i wielu innych jego znajomych. Zayl kiedy poszedł wkońcu spać w śnie widziałdziwne obrazy śmieć, zniszczenie, cierpienie znał to miasto znajdowało się ono na pustyni kilka set kilometrów od miasta w którym się narodził jako nekromanta odwiedził to miejsce tylko dwa razy w celu nauczenia się kolejnch tajników magi, obraz nagle zmienił się i zobaczył jak niewysoki mężczyzna o niebieskich oczach siedzi na koniu i wydaje rozkazy grupie szkieletów i wampirów Zayl dobrze znał tą twarz to był Rin! nagle obraz się rozmył. Zayl otworzył oczy i zobaczył stojącą nad nim Adamari
- Wstawaj ! - krzyczała
- Co się sta...ło - zapytał po pewnym czasie Zayl
- Zaatakowano Tiwars - odpowiedziała
- sen sięspełnił - pomyślał Zayl

Rozdział IV (wybaczcie mi błędy Razz i oczywiście kolejny rozdział który mi nie wyszeld Sad )

Byli już w drodze do Tiwars aby uratować lub chodź pomuc uratować to miasto Zayl tak naprawdę nie wiedział co się tam dzieje kiedy studiował magiczne księgi przeczytał pewna informację "Kiedy dzień spotka się z nocą kiedy noc będzie tak ciemna jak Horidus stanie sie klęska którą będzie mógł ocalić tylko wybraniec ! pustynie pokryje mrok.... jeśli twe słowa wyjawią to co zostało tu zapisane zginiesz" Zayl po wielu latach przypominał jak śnią mu się koszmary o wielkiej Armi Zła niszczy cały świat.
- Zayl ! - powiedział domośnym głosem Thorin
- Co się stało ? - zapytał Zayl
- Coś przed nami ukrywasz, tylko co ? - zapytał
- Gdybym Ci to powiedział musiał bym cię zabić a potem siebie
- To jest tak wielką tajemnicą ? - rzekła Adamari
- Zostawcie go wiecie że neromanci zawsze byli inni, zawsze coś ukrywali - rzekł Thorin
- Sugerujesz coś przez to ? a może zbyt długo już żyjesz na tym świecie ? może mam Ci zamknąc tą paskudną gębe ? - rzekł Zayl
Thorin wyciągnął za pasa toprór i pomachał nim przed oczami Zayla
- Jeżeli chcesz zemną walczyć powinieneś mieć dużo szczęścia nikt zemną nie wygrał
- Więc ja będę pierwszy , atavorti tiwox tox !
Nagle topór spadł na ziemie po czym znikł, Thorin zaskoczony powoli się cofał lecz przed magia nigdy się nie ucieknie !
- Alitixo mal...
- Tyle ! spokój ! pokazaliście co umiecie - powiedziała Adamari
Tusar poklepał Zayla po ramieniu i z lekkim uśmiechem podszedł do Thorina
- Pokazał, nie pokzali Thorin jeszcze tego nie zrozumiałeś ? niby dlaczego Zayl przeżył w tej komnacie ? on nie miał szans przeżyć, może nikt z was tego jeszcze nie zrozumiał...
- Smok ! - krzyknoł Sorin
- Gdzie mój topór, nekromanto ?
- W próżni, nie zdobędzisz go już nigdy a teraz za przeproszeniem zajme się swoimi sprawami , elieto mas vis tirtus - kiedy Zayl skończył wymawiać te słowa w smoka wystrzeliła wiązka energi która mu tylko zraniła skrzydło
Smok rzucił się z pazurami na Sorina lecz ten zdążył się otoczyć magiczną tarczą która mocno zraniła smoka który upadł Adamari podbiegła i wbiła swoje ostrze w skrzydła smoka aby ten nie mógł już latać, smok chodź nie mógł już wzbić się w powietrze nadal dzielnie się bronił swoimi pazurami Sorin który podszedł pod smoka aby zadać mu ostateczny cios ze swojego magicznego sztyletu został mocno zraniony.
- Sorin !! - wykrzyczał Zayl Elduxa Itix Tus ! Ciemny pocisk uderzył w smoka i powalił go na ziemie martwego, Zayl nie znał słow ktore wypowiedział i nigdy się ich nie uczył lecz nie miał zamiaru o tym teraz myśleć podbiegł do Sorina
- Zaylu , o wielki nekromanto , żyjący z żywymi władający wszystkimi umarłymi , tobie było dane pokonać zło i to Ty je pokonasz idź szybko do Tiwars bo później może być już zapoźno
- Czego ja mam pokonać zło, czego ja nie jestem tak doświadczony ja Ty - odpowiedział Zayl
- Bo to Ty jesteś wybrańcem - odpowiedział
Thorin się głupio popatrzył na Sorina
- On ? wybrańcem prosze cię to nie może być prawdą
- Milcz głupcze, to czysta prawda ! - powiedział Tusar
- Od dziśmój sztylet należy do ciebie - powiedział Sorin wciąż wpatrując się w Zayla
Zayl nie zdołał odpowiedzić Sorinowi, Zayl długo wpatrywał się w sztylet który dostał od Sorina nie był to zwykły sztylet jego ostrze było zdobine runami a rękojeść wykonana z kości słoniowej która była znakiem wielkiej potęgi nekromanty lecz na ostrzu widniał napis "Alx tritis alx"
- Co to znaczy ? - spytała Adamari
Zayl powstając i chowając sztylet odpowiedział :
- Krew przyzywa krew

Rozdział V

Kiedy wkońcu dotarli pod bramy miasta Tiwars widzieli tylko śmierć nie winnych ludzi, lecz Zayl znał ten obraz ze swoich snów, przypomniał sobie słowa Sorina przed śmiercią"To ty jesteś wybrańcem" wiedział że tylko wybraniec może pokonać tą Armie Zła lecz sam nie wierzył że to właśnie on nim jest.
-Nekromanto
Zalyl zamyslony nie słuchał co mówi Thorin lecz jego myśli przerwał donośny krzyk krasnoluda.
- Nekromanto !, powinieneś oddać mi mój topór jak mamy z nimi wygrać
- Co ja Ci mówiłem, jest w próżni nie ma takiego czaru abym go z tamtąd wyciągnął
- To czym będę walczył ?
- Napewno nie gołymi rękami, tam jest wiele broni - odrzekł Zayl wskazując na ogromną Armię Zła która niszczy rycerzy którzy odważyli się bronić swojego miasta.
- Nie uda mi się tam dojść zabiją mnie po drodze
Wtedy sobie ZAyl przypomniał prosty czar którego uczył się na początku, kiedy to postanowił wstąpić do nekromantów, działanie miał proste mógł przywołać każdy przedmiot który mógł zobaczyć nekromanta.
- Etixix Diris Tis - po tych słowach w ręce nekromany pojawił się ostry topór który był zdobiony złotem, widać było że jego poprzedni posiadacz miał wiele pieniędzy, Zayl po oglądnięciu toporu oddał go krasnoludowi.
- Patrzcie tam ! na tego człowieka na koniu - powiedziała Adamari
Wszyscy zainteresowali niewysoką postacią która wydawała rozkazy siedząc na koniu
- To Rin ! - powidział Zayl
- Tak to on, co on tu robi ? zresztą nie ważne trzeba go zabic ! - kiedy miał zamiar iść do Rina zatrzymała go dłoń Zayla
- Co jest ?
- Ty idź bronić miasta, ja się zajme nim - powiedział Zayl
Po tych słowach wszyscy ruszyli aby bronić miasta.
Rin zobaczył Zayla który się do niego zbliżał, zsiadł z konia i podszedł do niego, teraz już stali blisko siebie wpartrując sie sobie w oczy
- Zaylu, zaskoczyłeś mnie ty żyjesz.... trudno już nie długo - powiedział Rin, chodź jego głos nie był taki sam Zayl go znał, kiedy to w młodości stracił rodziców przez armie szkieletów.
- To, ty ! kiedy byłem młody rozkazywałeś szkieletą niszczyć moje miasto !
- Byłem młody i głupi, jak widzisz teraz nie zabijam chłopów i nie atakuje wiosek tylko miasta i nie używam już tych prymitywnych szkieletów tylko wampiry i demoniczne szkielety
- Zmieniłeś się Ertenie
- Widze że już znasz me imie, wiedziałem że przyjdzie tu twoja grupa, chciałem dokończyć dzieła i zabić ich tak jak ciebie ale pomyliłem się ty żyjesz
- Krew przyzywa krew
- Widze że pomału zaczynamy się rozumieć, masz racje jestem twym bratem ! zabiłem własną matkę i własnego ojca teraz zabije ciebie
Erteran wyciągnął miecz i wymierzył cios w głowę Zayla, lecz ten zdołał się uchylić i uciec przed ostrzem, kiedy wkońcu miał w ręce swój sztylet mógł stawić się bratu. Ich stal ciągle napotykała się na siebie a jeżeli chodź jednemu z nich udało się wyprowadzić cios często okazywał się nie celny, Zayl postanowił użyć magi
- Etutu Tixux - w czerwono krwistą zbroje uderzył pocisk który powalił go z nóg
Erten bez radnie atakował swoim mieczem lecz to już nie miało sensu
- Zabij mnie, szybko już nad nim nie panuje - rzekł Rin lecz ten prawdziwy ten którego znał od wielu lat tym razem nie był to jego zły brat
- Rin ! - Zayl wycofał ostrze które dotykało już szyji
- Zabij mnie, i wybacz to co zrobiłem Ci w jaskini
- Wybaczam, ale nie zabije cię musi być jakieś inne wyjście niż zabicie cie
- Nie ma innego wyjścia ! zabij mnie !
Nagle miecz wbił się w noge Zayla, który upadł na ziemie teraz to Ertern miał przewage
- Głupcze ! mogłeś mnie zabić kiedy miałeś okazje !
- Krew przyzywa krew - powtórzył Zayl i rzucil sztyletem które wbiło się w gardło przeciwnika
Erten zaczął się dusić po czym upadł na ziemie, martwy. Zayl odwrócił się w strone bram miasta lecz nie widzał już Armi Zła.
- To ty jesteś wybrańcem, nie pomyliłem się wiedziałem że wygrasz
- Sorin ? - odezwał się Zayl
- Tak, to ja widziałem walke. Brawo
- Co teraz mam zrobić ?
- Zrób to co pragniesz, twój brat nie żyje pokonałes Armie Zła lecz nie ciesz się zwycięztwem ona wróci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lance Blade
Administrator



Dołączył: 10 Gru 2005
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam nie dochodzi światło...

PostWysłany: Nie 12:44, 09 Lip 2006    Temat postu:

Gratz! Fabuła doskonała! Jeszcze lepsze od Wyspy Śmierci! Co prawda są błędy ortograficzne i gramatyczne ale jak już mówiłem fabuła jest na najwyższym szczeblu dopracowana! Jedyne czego musiałbyś się pouczyc to ortografii i gramatyki (bez urazy). 7/10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Tibii Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin